Patrzysz nieprzytomnym wzrokiem jak podchodzi i kuca naprzeciwko Ciebie. Jak zamyka Twoje trzęsące się, zimne dłonie w swoich. Jak znów patrzy Ci głęboko w oczy. Jak ciemny błękit jego tęczówek okrywa się bezbarwną cieczą. Jak jego dolna warga drży niebezpiecznie. Po Twoich policzkach spływają już słone łzy. Mimo tego, że bardzo się starasz nie potrafisz ich powstrzymać. Wpatrujecie się sobie wzajemnie w tęczówki, oddychając ciężko, nie mówiąc nic. Taki stan utrzymuje się przez dobre kilka minut. W końcu Krzysiek podnosi się z kolan i zamyka Cię w szczelnym uścisku. Siedzisz jak sparaliżowana, ale kiedy do Twoich uszu dochodzi jego cichy szloch, wtulasz się w jego klatkę piersiową. Zaczynasz płakać jeszcze bardziej, ale Twoje serce oblewa przyjemne ciepło, którego nie czułaś już dawno.
- Wiedziałem... - odezwał się cicho. - Już wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłem Cię w takim stanie pod halą. Wszędzie bym Cię rozpoznał, Julka. - lekko wzdrygasz się na dźwięk swojego imienia w jego ustach. Tak bardzo lubił je powtarzać, czułaś, że w jego ustach jest ono najbezpieczniejsze na świecie, wręcz czułaś namacalne uczucie, które wkładał w wypowiedzenie tego jednego imienia. I to się nie zmieniło. - Myślałem, że zwariowałem. Nie mogłem spać po nocach, bo gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem Twoją twarz. Kurwa, Julka, gdzieś Ty była przez te wszystkie lata?
Nie uzyskał odpowiedzi. Nie miałaś sił, żeby cokolwiek powiedzieć. Zamiast tego wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej. Znów nastała cisza, przerywana tylko twoim szlochem i jego pociąganiem nosem. Wtulona w niego z uwagą wsłuchiwałaś się w bicie jego serca. To Cię uspokoiło. W końcu łzy przestały spływać po policzkach, oddech się wyrównał. Czułaś, jak chłopak głaszcze Cię po głowie i mocno przytula do siebie, jakby bojąc się, że uciekniesz, że znów znikniesz.
Gdyby ktoś w ciągu ostatnich czterech lat powiedziałby Ci, że kiedyś jeszcze go spotkasz, że będziesz mogła go przytulić, poczuć jego bliskość, po prostu być z nim - wyśmiałabyś go i poleciła wariatkowo, w którym sama przebywałaś. Przez pierwszy rok wierzyłaś, że jeszcze wrócisz do Polski, do Rzeszowa, że wyrwiesz się z tego piekła, które Cię spotkało. Ale z czasem traciłaś nadzieję. Z każdym miesiącem było jej coraz mniej, aż w końcu po drugim roku w Hiszpanii całkowicie ją straciłaś. Żyłaś z myślą, że do końca życia będziesz gniła wśród wariatów, lekarzy, pielęgniarek, leków, dziwnych zabiegów mających na celu uleczenie niezrównoważonych psychicznie ludzi. Ty jedna pośrodku tego całego chaosu, panującego w tamtym miejscu. Przyzwyczaiłaś się do myśli, że już nigdy nie zobaczysz najważniejszej osoby w swoim życiu. Że już nigdy nie będziesz mogła się z nim pogodzić, bo doskonale pamiętasz dzień waszej kłótni. Dzień przed Twoim wyjazdem. On nie ustępował i ciągle namawiał Cię na zostanie w Polsce, ale Ty także byłaś nieuległa. Z tego zrodziła się kłótnia, która nie została zażegnana, bo nie odbierałaś telefonów, a kiedy zobaczyłaś go na lotnisku, kiedy przyjechał prawdopodobnie ponowić próbę zatrzymania Cię w Rzeszowie, z wysoko uniesioną głową ruszyłaś w stronę samolotu i odleciałaś. Tak po prostu. Przypominając sobie to, jak bardzo chamsko wtedy postąpiłaś, znów napadają Cię niesamowite wyrzuty sumienia, znów łzy stają w Twoich oczach.
- Przepraszam. - szepczesz cichutko, zdając sobie sprawę, że w końcu nadszedł ten moment, w którym możesz to wszystko naprawić. To nic, że minęły długie, bolesne cztery lata. Doskonale pamiętasz, jak Krzysiek często powtarzał, że nigdy nie jest za późno! Lepiej później niż wcale, Julka. Czujesz, jak w odpowiedzi przytula Cię jeszcze mocniej i całuje w czubek głowy.
Jeszcze nie pora na żadne wytłumaczenia. Oboje nie macie sił, przytłoczeni tym wszystkim, co się dzieje. Oboje macie wrażenie, że śnicie. Znów. Bo przecież ile razy nawiedzały was takie sny? Ile razy wkraczając do krainy Morfeusza, ten serwował wam obrazy, które tak bardzo raniły wasze zbolałe serca? Czy młodzieńcze uczucie może być aż tak silne, by przetrwać cztery lata rozłąki, cierpienia, niepokoju, rozpaczy, tęsknoty, uświadamiania przez innych, że już nigdy nie zobaczy ukochanej osoby?
- Wiedziałem... - odezwał się cicho. - Już wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłem Cię w takim stanie pod halą. Wszędzie bym Cię rozpoznał, Julka. - lekko wzdrygasz się na dźwięk swojego imienia w jego ustach. Tak bardzo lubił je powtarzać, czułaś, że w jego ustach jest ono najbezpieczniejsze na świecie, wręcz czułaś namacalne uczucie, które wkładał w wypowiedzenie tego jednego imienia. I to się nie zmieniło. - Myślałem, że zwariowałem. Nie mogłem spać po nocach, bo gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem Twoją twarz. Kurwa, Julka, gdzieś Ty była przez te wszystkie lata?
Nie uzyskał odpowiedzi. Nie miałaś sił, żeby cokolwiek powiedzieć. Zamiast tego wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej. Znów nastała cisza, przerywana tylko twoim szlochem i jego pociąganiem nosem. Wtulona w niego z uwagą wsłuchiwałaś się w bicie jego serca. To Cię uspokoiło. W końcu łzy przestały spływać po policzkach, oddech się wyrównał. Czułaś, jak chłopak głaszcze Cię po głowie i mocno przytula do siebie, jakby bojąc się, że uciekniesz, że znów znikniesz.
Gdyby ktoś w ciągu ostatnich czterech lat powiedziałby Ci, że kiedyś jeszcze go spotkasz, że będziesz mogła go przytulić, poczuć jego bliskość, po prostu być z nim - wyśmiałabyś go i poleciła wariatkowo, w którym sama przebywałaś. Przez pierwszy rok wierzyłaś, że jeszcze wrócisz do Polski, do Rzeszowa, że wyrwiesz się z tego piekła, które Cię spotkało. Ale z czasem traciłaś nadzieję. Z każdym miesiącem było jej coraz mniej, aż w końcu po drugim roku w Hiszpanii całkowicie ją straciłaś. Żyłaś z myślą, że do końca życia będziesz gniła wśród wariatów, lekarzy, pielęgniarek, leków, dziwnych zabiegów mających na celu uleczenie niezrównoważonych psychicznie ludzi. Ty jedna pośrodku tego całego chaosu, panującego w tamtym miejscu. Przyzwyczaiłaś się do myśli, że już nigdy nie zobaczysz najważniejszej osoby w swoim życiu. Że już nigdy nie będziesz mogła się z nim pogodzić, bo doskonale pamiętasz dzień waszej kłótni. Dzień przed Twoim wyjazdem. On nie ustępował i ciągle namawiał Cię na zostanie w Polsce, ale Ty także byłaś nieuległa. Z tego zrodziła się kłótnia, która nie została zażegnana, bo nie odbierałaś telefonów, a kiedy zobaczyłaś go na lotnisku, kiedy przyjechał prawdopodobnie ponowić próbę zatrzymania Cię w Rzeszowie, z wysoko uniesioną głową ruszyłaś w stronę samolotu i odleciałaś. Tak po prostu. Przypominając sobie to, jak bardzo chamsko wtedy postąpiłaś, znów napadają Cię niesamowite wyrzuty sumienia, znów łzy stają w Twoich oczach.
- Przepraszam. - szepczesz cichutko, zdając sobie sprawę, że w końcu nadszedł ten moment, w którym możesz to wszystko naprawić. To nic, że minęły długie, bolesne cztery lata. Doskonale pamiętasz, jak Krzysiek często powtarzał, że nigdy nie jest za późno! Lepiej później niż wcale, Julka. Czujesz, jak w odpowiedzi przytula Cię jeszcze mocniej i całuje w czubek głowy.
Jeszcze nie pora na żadne wytłumaczenia. Oboje nie macie sił, przytłoczeni tym wszystkim, co się dzieje. Oboje macie wrażenie, że śnicie. Znów. Bo przecież ile razy nawiedzały was takie sny? Ile razy wkraczając do krainy Morfeusza, ten serwował wam obrazy, które tak bardzo raniły wasze zbolałe serca? Czy młodzieńcze uczucie może być aż tak silne, by przetrwać cztery lata rozłąki, cierpienia, niepokoju, rozpaczy, tęsknoty, uświadamiania przez innych, że już nigdy nie zobaczy ukochanej osoby?
* * *
Mam wrażenie, że to wszystko toczy się jakoś mozolnie i monotonnie.
Jak uważacie?
UWAGA!
Całkiem nowy, na pewno aktualny numer gg:
48933167
jeżeli chcecie być informowani o nowościach to zostawcie pod tym postem swoje numery,
ale piszcie też, jeżeli chcecie po prostu pogadać :)
Jak uważacie?
UWAGA!
Całkiem nowy, na pewno aktualny numer gg:
48933167
jeżeli chcecie być informowani o nowościach to zostawcie pod tym postem swoje numery,
ale piszcie też, jeżeli chcecie po prostu pogadać :)
Teraz nacieszą się chwilę sobą i spotkaniem po latach. Musi jednak przyjść moment w którym musi mu parę rzeczy wytłumaczyć. Może dzięki temu i ja się czegoś dowiem!
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie i wgl ! Ale do cholery ja chcę wiedzieć co się stało kilka lat temu ! :P Nie no tak na serio, cieszę się że to uczucie między nimi nie wypaliło się, niezależnie od tego jakiego rodzaju jest to uczucie. Powinni siąść i wyjaśnić sobie wiele spraw. Dodaj szybko coś ! Czekam niecierpliwie ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuń48087074 nadrobiłam zaległości, uwielbiam twoje oposiadanie, oni muszą być razem, powinni tylko wyjaśnić kilka problemów. Czekam, dodawaj szybko! <3
OdpowiedzUsuńBoże!! Kocham Twój blog!!!!!
OdpowiedzUsuńCiarki miałam jak czytałam ten post.
Czekam na następny
Uwielbiam sposób w jaki piszesz i to sprawia ,że rozdziały pochłaniam wręcz jednymn tchem. Przyznaję ,że po głowie chodziły mi najróżniejsze powody ich rozstania, ale nigdy taki. Faktycznie, postąpiła dość egoistycznie tak po prostu zostawiając. Prawdziwa miłość nie umiera nigdy i oni są doskonałym przykładem. Minęło cztery lata, cholernie długie lata, a oni widać ,ze dalej żywią do siebie uczucie. Teraz tylko pytanie czy i jak uda im się to wsyzstko dalej poukładać?
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
PS. Zapraszam serdecznie na odrobinę drugą na: http://skradzione-niebo.blogspot.com/2013/10/odrobina-druga.html :*
Piszesz w tak niesamowity sposób, że pochłaniam Twoje rozdziały jak gąbka. Podobnie było z tym. Julka zachowała się trochę egoistycznie, tak po prostu zostawiając wtedy Krzyśka. Później pożałowała tej decyzji, jednak czasu nie da się cofnąć, niestety. Przez te cztery, cholernie długie, lata oboje zdążyli dojrzeć. I pomimo tego, że minęło tak dużo czasu, ich uczucie nie wygasło. Oboje kochają się tak samo. To spotkanie po latach może dać im ogromną siłę. Oboje zasługują teraz na szczęście.
OdpowiedzUsuńCałuję :*
Wróciłam, bo potrzebowałam przeczytać coś dobrego, coś co mnie w pełni usatysfakcjonuje. Tęsknie za blogowym światem ale jeszcze nie wiem kiedy wrócę na stałe, na pewno kiedys to zrobię. Co do opowiadania to przeczytałam je jednym tchem i jestem pod mega wrażeniem. Bohaterka zaciekawia swoja historia, swoim stylem życia. Julka wiele przezyła i to widac. Jestem ciekawa co dokładnie stało się te 4 lata temu, dlaczego jej życie tak sie potoczyło, że wylądowała w psychiatryku. Krzysia uwielbiam dlatego bardzo się cieszę, że pojawił sie w tym opowiadaniu. Ogólnie historia napisana bardzo lekko i przyjemnie się nią czyta. Życzę duzo weny i obiecuję, że będę tu zagladać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo cieplutko ;**
Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamietasz:)
Oczywiście, że pamiętam! I tęsknię strasznie za Twoją twórczością, dlatego mam nadzieję, że wrócisz jak najszybciej. Również życzę dużo, dużo weny i ściskam mocno :*
OdpowiedzUsuńczekam na coś od Ciebie :)
bardzo się cieszę, że przepisałam adres bloga na karteczkę i w nocy pod kołdrą przepisałam na telefon i zaczęłam czytać pomimo późnej pory. ;)
OdpowiedzUsuńtak od trony technicznej, to trochę brakuje mi jakiegoś "odsyłacza" do poprzednich postów, bo musiałam klikać starszy post kilka razy. ale myślę, że warto było.
jako że bardzo lubię Krzyśka i 36,6 od razu wzięłam sie za czytanie. nawet nie jestem w stanie powiedzieć ile było postów. 5? 6? tak się wciągnęłam, przeżyłam spore rozczarowanie, gdy nastąpił koniec postów.
Julka z nieznanych nam powodów trafiła do szpitala psychiatrycznego. hmm, trudno mi sobie wyobrazić jak tam na prawdę jest. ale u mas w klasie nauczyciele często powtarzają, że nasza klasa powinna już dawno tam trafić. ;)
ciekawi mnie czy w Twoim opowiadaniu Igła ma żonę i dzieciaki.
przepraszam, że mój komentarz jest mało kreatywny i w ogóle, ale w środku tygodnia, (wtorek - środek? ok. ;) ) jakoś źle mi się myśli, gdy jest szkoła. wypompowuje ze mnie energię. np. miałam zacząć robić co wieczór na początek 50 brzuszków i co? nie mogłam bo musiałam robić chemie. ;/
no nic, nie będę cię zanudzała.
życzę weny, weny i jeszcze raz dużo pomysłów. :)
pozdrawiam, Jagoda :*
Ps. jakbyś miała ochotę, to zapraszam do siebie ;)
http://zbyt-trudne.blogspot.com/
ach, możesz informować mnie przez GG?
Usuń35222771 ;)
Nie, nie, nie Igła w moim opowiadaniu na powrót ma 20 lat i dopiero zaczyna swoją siatkarską karierę, ale mimo to od początku gra w Resovii na pozycji libero :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i rozważę opcję "odsyłacza" :*