Co jakiś czas zaparza Ci herbatę, kiedy stara, której nawet nie tknęłaś robi się zimna. Co jakiś czas stawia na stoliku obok łóżka talerz z kanapką. Kiedy przychodzi z treningów, siada na Twoim ulubionym fotelu pod oknem i opowiada Ci najróżniejsze historię. O tym, jaki ogromny wycisk dostają na treningach. O zbliżającym się meczu z Skrą. O tym, że to hit kolejki, a dla niego bardzo ważny mecz. Kiedy tak mówi i mówi o swojej drużynie, meczach, o siatkówce, czasami tylko cichutko napomina o tym, że tęskni za Tobą i że jest mu smutno, że znów Cię stracił. A Tobie wtedy jednocześnie pęka serduszko i oblewa je przyjemne ciepło. Właśnie wtedy masz ogromną ochotę wyjść spod kołdry i powiedzieć mu, że przecież tu jesteś i wcale Cię nie stracił. Ale ta myśl znika równie szybko, jak się pojawia, a Ty tylko przeklinasz cicho i mocno zaciskasz oczy.
Leżysz bez ruchu, nasłuchując jakichkolwiek odgłosów świadczących o obecności Krzyśka. Wręcz z ulgą stwierdzasz, że jesteś sama. Powoli wychodzisz spod kołdry. Wzdrygasz się, czując nieprzyjemny chłód, ponieważ pod kołdrą było Ci gorąco. Chwytasz pasiastą bluzę Krzyśka i otulasz się nią, z lekkim uśmiechem wdychając jej zapach. Delikatnie stawiasz kolejne kroki w stronę łazienki, jednak zamyślona piszczysz cicho, kiedy wychodząc na korytarz widzisz Ignaczaka zawiązującego buty. Chwytasz się za serce i wywracasz oczami, znów przeklinając w myślach. Krzysiek podnosi głowę i wbija w Ciebie takie spojrzenie, że masz wrażenie, iż przeszył Cię na wskroś. Szybko zamykasz się w łazience, korzystasz z toalety i wpatrując się w swoje żałosne odbicie, nasłuchujesz trzasku drzwi. Mija kilka minut, kiedy w końcu to się dzieje. Opatulasz się jeszcze szczelniej bluzą i wychodzisz z łazienki. Jakież wielkie jest Twoje zaskoczenie, kiedy znów widzisz Krzyśka przed sobą. Stoi z kamienną miną i pisakiem w ręku. W ogóle nie reagujesz, kiedy podchodzi do Ciebie i podwija rękawy bluzy, ukazując blizny na Twoich rękach. Z zdziwieniem patrzysz, jak rysuje na obydwóch nadgarstkach ogromne serca. Przenosisz swój zdezorientowany wzrok z swoich rąk na niego i wtedy właśnie wasze spojrzenie się spotykają.
- Za każdym razem kiedy będziesz chciała się zranić zwróć uwagę na to, że masz tutaj moje serce. - mówiąc to, przyłożył swoje duże, ciepłe dłonie na wewnętrznej stronie Twoich nadgarstków i spojrzał Ci głęboko w oczy, które powoli zachodziły łzami. - Każde następne pchnięcie żyletką wyryje w nim głębokie, kurewsko bolące rany. Pamiętaj, że każde serce, które regularnie jest krzywdzone w końcu umiera. Moje też może umrzeć, jeżeli dalej będziesz to robić. Zastanów się nad tym, dobrze? Zastanów się, bo moje serce bije tylko dla Ciebie i w Twoich rękach leży jego los. - musnął delikatnie Twoje spierzchnięte wargi. - Kocham Cię.
Chwycił swoją torbę i wyszedł, zostawiając Cię w kompletnej rozsypce. Dobre dziesięć minut stałaś, wpatrując się w swoje wyciągnięte przed siebie ręce, z łzami spływającymi po policzkach i kompletnym chaosem w głowie.
Siedzisz na kanapie przed telewizorem. Wciąż w pasiastej bluzie Krzyśka, opatulona dodatkowo kołdrą, z kubkiem ciepłej herbaty, zaciskasz pięści z napięciem wpatrując się w ekran, na którym Resoviacy walczą w Twierdzy z swoim największym przeciwnikiem - Skrą Bełchatów. Twoje serce przyśpiesza za każdym razem, kiedy słyszysz wzmiankę komentatorów o Krzyśku. Po każdej akcji, która kończy się na korzyść przeciwników, z Twojego gardła wyrywa się głośne kurwa. Kiedy przypomniałaś sobie wszystko, co Krzysiek opowiadał o tym meczu, nie mogłaś nie wziąć się w garść, usiąść i chociaż przed telewizorem, mentalnie go wspierać. W Twoich oczach stają łzy, a z ust znów wydobywa się wiązanka przekleństw, kiedy Resovia przegrywa w tie-breaku i kiedy widzisz grymas bólu i rozczarowania na twarzy Krzyśka. Chwytasz paczkę papierosów i wychodzisz na balkon. Tradycyjnie już spuszczasz nogi przez barierki i wpatrujesz się w majaczącą w oddali halę Podpromie. Zaciągasz się głęboko i zmrużonymi oczyma spoglądasz na namalowane czarnym markerem serca. Czy to ma jakiś sens? Dotykasz opuszkami palców swoich ust i przypominasz sobie moment, w którym połączyły się z krzyśkowymi. Przypominasz sobie jego ciche kocham cię, a po Twoich policzkach mimowolnie znów spływają łzy. Ile łez będziesz jeszcze w stanie wypłakać? Ile bólu i przeciwności losu będziesz jeszcze w stanie przeżyć? Może nie pozostaje Ci już nic innego, jak tylko skończenie tego swojego marnego żywota? Może po prostu normalne życie i szczęście nie jest Tobie pisane? Może po prostu wychylić się teraz przez metalowe barierki balkonu i chociaż przez chwilę poczuć, jak się lata?
Słyszysz trzask drzwi, więc wyrzucasz niedopałek papierosa i wchodzisz do mieszkania. Krzysiek wchodzi do pokoju i na Twój widok uśmiecha się promiennie. Jesteś prawie pewna, że to dlatego, iż nie leżysz schowana pod kołdrą, tylko patrzysz na niego z delikatnym uśmiechem, po chwili podbiegając do niego i tonąc w jego ogromnych ramionach. Przytula Cię mocno, całując w czubek głowy. Później już tylko lądujecie na łóżku, oparci o zimną ścianę, opatuleni dwiema kołdrami, z kubkami gorącej herbaty w rękach. Rozmawiacie na zupełnie neutralne tematy, kiedy nagle uderza w Ciebie niesamowicie ogromne przekonanie, że to jest właśnie ten właściwy moment, aby wyjaśnić mu wszystko.
Jedno z najgorszych osiedli, pełne pijaków, ćpunów, wyrzutków społecznych, bezrobotnych, biednych, żałosnych. Jedna z najbardziej rozwalających się kamienic - "Twój dom". Wbiegasz na obskurną, cuchnącą klatkę schodową, pokonujesz sześć pięter i jak oszalała wpadasz do mieszkania. Nie zwracając uwagi na pijackie nawoływania z jednego z pokoi, rzucasz w kąt swój szkolny plecak, bierzesz butelkę wody, torbę i znów wybiegasz z mieszkania, pokonujesz te przeklęte sześć pięter, biegniesz na przystanek autobusowy, gdzie dosłownie w ostatniej chwili wskakujesz do pojazdu i siadasz na samych tyłach. Wkładasz słuchawki w uszy i z delikatnym uśmiechem odpływasz do swojego świata, który diametralnie różni się od Twojej szarej rzeczywistości. Tradycyjnie w ostatniej chwili wyskakujesz z autobusu, bo znów odleciałaś i straciłaś kompletnie kontakt z rzeczywistością. Z uśmiechem kroczysz w stronę hali Podpromie, siadasz na krawężniku i odpalasz papierosa. Mija niewiele czasu, kiedy ktoś wyrywa Ci fajkę z dłoni.
- Julka, tyle razy Ci powtarzałem! Masz dopiero piętnaście lat. - wybuchasz perlistym śmiechem, zupełnie ignorując jego kazania. Wstajesz i mocno wtulasz się w krzyśkowe ramiona.
- Śmierdzisz. - stwierdzasz, mimo wszystko jeszcze bardziej wtulając twarz w jego klatkę piersiową.
- Ty też. - odpowiada, szczypiąc Cię w tyłek. Automatycznie odskakujesz od niego, wydając z siebie głośny krzyk aprobaty, po czym oboje wybuchacie głośnym śmiechem. Krzysiek odprowadza Cię do spożywczaka, w którym pracujesz. Jeżeli pracą można nazwać sprzątanie każdego kąta, układanie towaru na półkach i wysłuchiwanie monologu właścicielki. Ale nie narzekasz - pani Alina jest Ci niezmiernie wdzięczna i dobrze płaci, doskonale wiedząc w jakiej jesteś sytuacji. Dziś uwijasz się ze wszystkim wyjątkowo szybko i już o dwudziestej drugiej jesteś w drodze do domu. Wchodzisz do pogrążonego w ciszy i ciemności mieszkania i o mało nie dostajesz zawału, kiedy zaświecasz światło i widzisz swoją matkę leżącą pod oknem, z piwem w jednej ręce i fajką w drugiej. Z westchnieniem zabierasz jej owe rzeczy i pomagasz położyć się na łóżku. Wyciągasz z dna szuflady ogromny słoik, idziesz do kuchni, po czym wysypujesz całą jego zawartość na stół. Nie możesz powstrzymać się od okrzyku radości, kiedy okazuje się, że w końcu udało Ci się uzbierać pieniądze na swoje wymarzone wakacje. Wakacje w ośrodku sportowym o profilu siatkarskich w samej Barcelonie. Wciskasz stopy w buty i nie zważając na to, że dochodzi północ jedziesz do Krzyśka, żeby podzielić się z nim swoją radością.
* * *
Możecie być spokojne - teraz wszystko zacznie się wyjaśniać i w końcu dowiecie się, co wydarzyło się cztery lata temu w życiu Julki c:
Krzysiek jest kompletnie uroczy i kupił mnie w stu procentach walką o Julkę. Nie odpuścił, był przy niej i za każdym razem pokazywał jej, jak bardzo ją kocha. Chyba właśnie tego było jej potrzeba. Nie trzeba było naciskać, kiedy poczuła się bezpiecznie sama się przed nim otworzyła. Mam nadzieję, że teraz powoli wszystko będzie się układało, a w ich życiu wreszcie zaświeci słońce :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na post pierwszy: http://jesienna-melancholia.blogspot.com/ :)
UsuńJeju ! Jeju ! Te serduszka na ręce *.* Meeega :3 Wydaje mi się, że Julka największe granice tworzy sobie sama, ale może poczekam z tym, do czasu, aż wszystko się wyjaśni ;) Choć serce mi podpowiada, że wszystko wraca na dobrą drogę ;) Fajnie, że Krzysiek nie naciska, ale też nie odpuszcza ^^ Czekam na więcej ;) Całuję ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńI się wszystko wyjaśni:) aż się boje, ale nie mogę się doczekać następnego. Krzychu romantyk...:) :) serduszka na nadgarstkach markerem.... Raczej zastanowi się przed kolejnym cięciem.
OdpowiedzUsuńKrzysztof to jednak wspaniały człowiek i dla takiego faceta warto zmienić swoje życie!
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na Asertywni #8 na www.asertywni.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZaległości nadrobie, obiecuję!
Całuję
Camilla.:*
Boże jaki cudowny rozdział. Czytająć ajk KrzysztoooF narysował jej te serca na nadgarstkach wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Widać, że oboje się kochają. Ona wychodzi z tego psychicznego dołka. Mam nadziję, że teraz będzie tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie i równie mocno zapraszam na prolog mojej nowej historii. Historii nie łatwej. Jest to opowiadanie o dwojgu ludzi niekochanych, których połączy coś niesamowitego. Coś wręcz nieprawdopodobnego. Oboje znają smak prawdziwego sportu i walki. W głównych rolach występują Piotrek Nowakowski i Lena Wojciechowska.
blekitneoczy1.blogspot.com
Zapraszam jeszcze raz i pozdrawiam.
Serdecznie zapraszam na piątkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://damy--rade.blogspot.com/