Z jednej strony tak bardzo pragniesz to zrobić! Wyjechać, zostawić chociaż na trochę swoje ciężkie życie w Polsce i robić to, co naprawdę kochasz. Masz nieodpartą chęć spełnienia marzeń. Z drugiej strony jednak jakiś cichy głos wewnątrz Ciebie wciąż powtarza Ci, że to nie jest odpowiedzialne. Wyjeżdżać samemu, do nieznanego kraju, nie znając języka, nie wiedząc czy się uda. Dużo ryzykujesz, bo jeżeli rzeczywiście okaże się, że nie mogą Cię przyjąć... Co wtedy?
Zamieszkasz w jakimś hotelu i będziesz spędzać całe dnie na plaży i zwiedzaniu miasta.
Przecież od zawsze fascynowałaś się Hiszpanią, a już tym bardziej Barceloną. Poradzisz sobie, przecież nazywasz się Julka Bogacka, przeżyłaś w życiu nie jedno i nie masz zamiaru nigdy się poddawać!
Posyłasz w stronę Krzyśka buziaka i machasz mu, po czym znikasz w tunelu prowadzącym do samolotu. Boisz się, ponieważ pierwszy raz w życiu polecisz samolotem, ale zakładasz słuchawki na uszy i zaciskasz mocno oczy, próbując uspokoić szybsze bicie serca. Jesteś tak podekscytowana, że przyćmiewa to powoli pojawiające się wyrzuty sumienia wobec Krzysia. Kładziesz się w miarę możliwości w wygodnej pozycji na fotelu i pogrążasz się w wyobrażeniach o pobycie w Barcelonie. Nie dopuszczasz do swoich myśli żadnych złych scenariuszów. Widzisz dla siebie przyszłość tylko i wyłącznie usłaną różami.
Jesteś wniebowzięta. Na barcelońskim lotnisku lądujesz grubo po północy. Widok oświetlonego miasta jeszcze z małego okna samolotu zapiera Ci dech w piersi. Jest cudownie. W tej chwili w ogóle nie żałujesz swojej decyzji. Przez myśl przebiega Ci, że nawet jeśli nie przyjmą Cię do siatkarskiego ośrodka sportowego, to i tak nie pożałujesz, chociażby dzięki temu widokowi. Z wielkim uśmiechem i wypiekami na twarzy stąpasz dumnie po lotnisku. W końcu zabierasz swój bagaż i ciągnąc go za sobą wychodzisz z budynku. Mimo, że jest środek nocy jest bardzo ciepło. Delikatny, ciepły wiatr rozwiewa Twoje włosy, a Ty zamykasz oczy i przez chwilę rozkoszujesz się tą chwilą. Na placu przed budynkiem lotniska znajdujesz plan miasta i z zadowoleniem stwierdzasz, że niedaleko od miejsca, w którym właśnie się znajdujesz jest plaża. Nie wahając się ani sekundy ruszasz w jej stronę. Idziesz powoli, rozkoszując się widokiem wszystkiego co napotykasz po drodze, więc na miejsce docierasz po pół godzinie. Znajdujesz miejsce i kładziesz się na rozgrzanym pisaku, podkładając sobie pod głowę swoją walizkę. Uśmiechasz się sama do siebie, nie mogąc zapanować na swoim szczęściem. Spokojny szum morza przyjemnie wypełnia Twoją głowę, wpatrujesz się w niebo i gwiazdy, które tutaj są zupełnie inne niż w Polsce. Jesteś pewna, że taki stan rzeczy może trwać wiecznie.
- Teraz mogę umierać... - mruczysz cicho sama do siebie, zamykając oczy. Chwilę później czujesz tępy ból w skroni. Momentalnie wszystko ucicha. Nie zdążasz jakkolwiek zareagować, ponieważ od razu tracisz świadomość, nie odbierając żadnych bodźców z zewnątrz.
(opis sytuacji napadu na Julkę w narracji trzecioosobowej)
Dziś w poszukiwaniu nowej ofiary wybrali się na plażę. Nie mieli pewności, że o tej porze będzie tam ktoś samotnie, ale to Barcelona - miliony turystów, ludzi chcących oderwać się od rzeczywistości. Tacy zwykle przychodzą na plażę, aby wsłuchiwać się w szum morza i szukać w nim wskazówek. Ich instynkt jak zwykle nie zawiódł! Dziś mieli szczęście, bo już w oddali zauważyli całkiem młodziutką dziewczynę. Każdy z nich wyciągnął swój sprzęt, jeszcze raz obmówili taktykę na dzisiejszą noc i ruszyli do akcji. Jeden z nich, wysoki blondyn o - wydawałoby się - przyjaznych, błękitnych oczach zaczaił się od tyłu. Chwycił porządniej kij bejsbolowy, przymierzył się i spojrzał na stojącą niedaleko dziewczynę. Na kilka sekund zapadła cisza, po czym dziewczyna dała mu znak, a on z całej siły uderzył dziewczynę w głowę. W tym momencie wokół miejsca zdarzenia pojawiła się reszta grupy. Akcja trwała dosłownie kilkadziesiąt minut. Zabrali jej walizkę, przeszukali kieszenie w poszukiwaniu pieniędzy, sprzętów elektronicznych czy innych cennych rzeczy, dopełnili swoje dalsze obowiązki i zmyli się najszybciej jak się da. Żaden z nich nie miał wyrzutów sumienia. Przecież robili to już nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz. Tak się wzbogacali, dzięki temu mieli za co żyć i w co się ubierać. Mieli pewność, że jej nie zabili oraz, że ktoś w końcu ją znajdzie i posłuży pomocą.
(koniec opisu)
Niesamowity ból każdej części ciała. Niesamowita suchość w gardle. Niesamowita bezradność, kiedy nie możesz otworzyć oczu, wydobyć z siebie głosu czy poruszyć nawet małym palcem u stopy. Nie masz panowania nad swoimi myślami, w Twojej głowie mimowolnie pojawiają się obrazy, dźwięki, głosy. Widzisz zawiedzioną twarz Krzyśka, słyszysz jego głos, pomieszany razem z wieloma innymi, których nie rozumiesz.
Postanawiasz zebrać w sobie wszystkie siły. Z ogromnym trudem powoli otwierasz lewe oko. Mija kilka sekund, kiedy otwierasz również drugie i szybko nimi mrugasz, oślepiona jasnością panującą w pomieszczeniu. Twoje oczy od razu przybrały postać pięciozłotówek, kiedy zobaczyłaś wokół siebie kilka osób w białych kitlach. Leżysz w sali, pośród szarych ścian, z których odlatywał tynk, w zgięciu ramienia masz wbity wenflon, do którego podłączona jest kroplówka, która powoli wtacza do Twojej krwi jakiś biały płyn. Jesteś przerażona. Nadaremno próbujesz przypomnieć sobie, co się stało, jednak w Twojej głowie jest jedna, wielka dziura. Nie masz pojęcia jak się i dlaczego się tutaj znalazłaś. Jedna z kobiet, zauważając, że wróciłaś do rzeczywistości nachyliła się nad Tobą i coś do Ciebie powiedziała. Uniosłaś wysoko brwi, kompletnie zszokowana wpatrując się w jej twarz.
- Kim pani jest? - wycharkałaś słabo. I wtedy uderzyło w Ciebie jak grom z nieba wspomnienie - Barcelona, noc, plaża, morze, tępy ból w skroni. Przerażona próbowałaś przypomnieć sobie angielski i po kilku chwilach powtórzyłaś to samo pytanie w tym języku. Kobieta pochylająca się nad Tobą machnęła do kogoś ręką i przed Twoimi oczyma pokazała się nowa twarz.
- Spokojnie, kochanie, już nic Ci nie grozi. - powiedziała do Ciebie po angielsku. - Pamiętasz jak się nazywasz? Skąd pochodzisz? Gdzie przyjechałaś?
- Julia Bogacka. Przyjechałam z Polski do Barcelony. - powiedziałaś, marszcząc brwi. Ból głowy i wielka, czarna dziura w momencie, w którym straciłaś świadomość sprawiały, że nie potrafiłaś do końca logicznie myśleć i angielskie słówka wciąż Ci uciekały.
- Świetnie. Znajdujesz się teraz w Ośrodku na obrzeżach Barcelony. - wytłumaczyła Ci kobieta, a Ty odetchnęłaś z ulgą. Jednak udało Ci się tu trafić. Z nadludzkim wysiłkiem wdziałaś na swoją twarz delikatny uśmiech. - Jak się czujesz?
Z długimi przerwami na szukanie słów opowiedziałaś o swoim obecnym stanie. Już przybierałaś się do tego, aby prosić o wytłumaczenie tego wszystkiego, kiedy brązowowłosa kobieta Cię wyprzedziła.
- Za godzinę spotkasz się z naszym psychologiem, który porozmawia z Tobą i wytłumaczy Ci, dlaczego tu jesteś. - delikatnie dotknęła Twojego ramienia i uśmiechnęła się opiekuńczo. Spojrzałaś na nią, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi. Jednak nie zdążyłaś o nic zapytać, bo nagle wokół Ciebie robi się pusto. Przechylasz głowę w bok i widzisz ustawione obok siebie łóżka. Wszystkie są puste, a w sali panuje cisza. Z cichym syknięciem przechylasz głowę na drugą stronę. W pogrążonej w ciszy sali dało się usłyszeć jak gwałtownie wciągnęłaś powietrze, zaskoczona widokiem wpatrującej się w Ciebie dziewczyny w krótkich, czarnych włosach. Siedziała na łóżku stojącym obok Twojego i wielkimi oczyma wpatrywała się w Ciebie z kamiennym wyrazem twarzy.
- Witaj, polko. - odezwała się po angielsku, a Ty momentalnie poczułaś jak na całym Twoim ciele pojawia się gęsia skórka. Jej głos był niesamowicie pusty, pozbawiony jakichkolwiek emocji. - Nie uwierz jej, kiedy powie Ci, że próbowałaś popełnić samobójstwo. Oni tego nie wiedzą, ale ja wiem. To oni Ci to zrobili.
W Twoich oczach pojawiły się łzy. Łzy całkowitej bezsilności.
O co w tym wszystkim chodzi? Gdzie jesteś? Co się stało? Komu wierzyć?
* * *
Jeżeli dobrze pójdzie, to zostały jakieś dwie części do końca (:
Takie popierdolone ośrodki psychiatryczne są przerażające :/ wiem, że jej nie uda się wydostać, ale pomimo to mam cichą nadzieję że jednak coś się stanie...wgl cały ten wyjazd, taki nieprzemyślany totalnie nietrafiony. i kto normalny chodzi sam i w nocy na plaże w obcym mieście, kraju ?! ;p wiem, wiem to tylko fikcja, ale lubię się w nią wczuwać :) Czekam na resztę i szkoda, że już tylko dwa ;/ Całuję ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńLudzie nie znają granic. Zrobią wszystko byleby zarobić, a się nie narobić. Niestety Julka padła ofiarą takich osób. Takie ośrodki kojarzą mi się z horrorami, tak samo jak ta dziewczynka na łóżku obok. Nawet nie chcę się domyślać, co czuję Julka. A najgorsze przed nią...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko Krzysiu pomoże jej zapomnieć o tym koszmarze.
Całuję ;*
#2 http://jesienna-melancholia.blogspot.com/
UsuńSerdecznie zapraszam :*
Serdecznie zapraszam na rozdział siódmy: http://damy--rade.blogspot.com/
UsuńCałuję :*
zapraszam na kolejną cześć dylematu Hanki ;)
OdpowiedzUsuńhttp://fryzjer-belchatowski-zadzialal.blogspot.com/
Z tego miejsca bardzo Cie przepraszam, że dotarłam tu dopiero teraz, a powinnam dotrzeć co najmniej tydzień temu. Jak nie wcześniej.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, do czego zdolni są ludzie tylko aby mieć więcej pieniędzy, sa w stanie oszukiwać, bić, poniżać a nawet odbierać życia, a to dla głupich pieniędzy.
Dziwna jest dla mnie ta kobieta, sam zwrot 'witaj polko' był jakiś taki dziwny, nie powinna tak robić, wiadomo, że pomaga wielu ludziom, to powinna mieść chociaż krztę miłosierdzia miłości jakiegokolwiek uczucia.
'Opierasz wypudrowaną twarz w białą koszulkę chłopaka, modląc się w duchu by nie upieprzyć mu tego zapewne drogiego ciuchu. Czujesz hipnotyzującą woń jego perfum i całkiem niewinnie przygryzasz od środka swoją wargę. Jest tak idealnie'
Zapraszam http://blekitneoczy1.blogspot.com
Pozdrawiam A.